Właściwa reakcja świadków i szybkie działanie włocławskich policjantów zapobiegły tragedii, do jakiej mogło dojść w jednym z mieszkań w centrum miasta. Na trzecim piętrze siedzieli tam na zewnętrznym parapecie dwaj 2-letni chłopcy. Na szczęście dzieci zostały w porę ściągnięte przez mundurowych i ich życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo. Matka chłopców usłyszała zarzut i musi liczyć się z konsekwencjami prawnymi.
W minioną niedzielę (01.01.23) przed godz. 8.00 dyżurny włocławskiej policji odebrał niepokojące zgłoszenie. Wynikało z niego, że na parapecie na trzecim piętrze budynku wielorodzinnego siedzi małe dziecko. Obok niego przy otwartym oknie miało przebywać też drugie dziecko. Ponieważ istniało realnie zagrożenie zdrowia i życia dzieci, dyżurny niezwłocznie skierował na miejsce dwie załogi policjantów Wydziału Patrolowo- Interwencyjnego w składzie sierż. Kamil Chyba i st. post. Robert Mechuła oraz sierż. Mateusz Szałczyński i st. post. Adrian Myzia.
Przed budynkiem stała grupa osób, które z niepokojem obserwowały maluchy i były gotowe je złapać w razie niekontrolowanego upadku z wysokości. Widząc jak niebezpieczna jest sytuacja mundurowi czym prędzej udali się do wskazanego mieszkania. Ponieważ nikt nie reagował na nawoływania i pukania do drzwi, musieli je wywarzyć, aby dostać się do środka i ratować dzieci. Tam dostrzegli otwarte okno kuchenne i siedzących na parapecie zewnętrznym dwóch małych chłopców.
Funkcjonariusz, który jako pierwszy dobiegł do okna szybko chwycił jedno z dzieci i przekazał je asystującemu tuż obok koledze. Po chwili bezpiecznie ściągnął z parapetu również drugiego 2-latka, który już zaczynał się zsuwać i dosłownie sekundy zadecydowały o tym, że nie doszło do tragedii.
W innym pomieszczeniu policjanci zastali 22-letnią mamę bliźniaków. Kobieta spała i nie miała świadomości w jakim niebezpieczeństwie znajdowały się jej dzieci. Kontrola trzeźwości wykazała w organizmie włocławianki blisko 1,5 promila alkoholu. Kobieta została zatrzymana i przewieziona do komendy. Funkcjonariusze przekazali dzieci pod opiekę członka rodziny i powiadomili o zdarzeniu sąd rodzinny.
Wczoraj (02.01.23) policjanci doprowadzili 22-latkę do prokuratury, gdzie usłyszała zarzut dotyczący narażenia małoletnich na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu lub utraty życia. Za przestępstwo to może grozić kara nawet do 5 lat pozbawienia wolności. Zgodnie z decyzją prokuratora kobieta trafiła pod policyjny dozór i odtąd musi stawiać się w komendzie trzy razy w tygodniu.